niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział VIII

   Już niemal czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy, kiedy z tego letargu obudziło nas upierdliwie dzwonienie dzwonka. Roześmiałam się cicho, opierając się rękami o jego klatkę piersiową. Odsunęłam się od niego, kierując swoje kroki w stronę drzwi. Niemal czułam, jak serce uderza mi w klatkę piersiową. Tłukło się niczym gołąb w zamkniętej klatce, który czeka, aż wypuści się go na wolność. Muzyka z salonu ucichła, a dzwonek nadal dzwonił. Mruknęłam coś niezbyt grzecznego pod nosem, z impetem wpuszczając zimne powietrze do mieszkania.
  - Proszę, proszę... Wreszcie cię znalazłem, koteczku.
 Z trudem złapałam oddech. W końcu  odważyłam się otworzyć oczy, aby spojrzeć na mężczyznę, którego nie chciałam znać. Kruczoczarne włosy całkiem opadały na jedną stronę twarzy, całkowicie zasłaniając jedno z piwnych oczu. Brodę okalał mi kilkudniowy zarost, chociaż tego mogłam się po nim spodziewać. Niczym ból głowy przypomniałam sobie wszystko, co mi zrobił.
  - Jak mnie tu znalazłeś?- jęknęłam mimowolnie, czując, jak miękną mi kolana. Miałam ochotę osunąć się na ziemię, ukryć twarz w dłoniach. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym, co z nim przeszłam. Wspomnień jednak nie oszukam.
  - Olivia? Wszystko w porządku?- wyszeptał do mojego ucha Marco, stając za mną. Zmierzył mojego byłego ostrożnym spojrzeniem, chcąc ocenić całą sytuację od początku do końca. Felix uśmiechnął się z widoczną pogardą, unosząc wyżej podbródek.
  - Muszę ci przyznać, że dobrze potrafisz się ukrywać. A kogoż tu sobie sprowadziłaś... koteczku?- zapytał, wyraźnie akcentując ostatnie słowo. W kącikach oczu zaczęły zbierać mi się łzy, na które w takiej chwili nie mogłam sobie pozwolić. Mój oddech stał się płytki, urywany. Z wielkim trudem starałam się opanować emocje, które we mnie zawrzały. Nerwowo zacisnęłam palce na framudze, przymykając powieki.
  - Nie powinno cię tu być - odparłam krótko, odwracając głową w kierunku Marco.
  - Ale jestem i chyba należą mi się wyjaśnienia, dlaczego tak szybko odeszłaś. Możesz wyjaśnić mi powód, dlaczego konkretnie to zrobiłaś?
  Co za kretyn. Po tym, co mi zrobił, miał jeszcze czelność o to wszystko pytać? Niemal czułam ten piekący odcisk jego dłoni na policzku, który zostawił mi tamtego feralnego wieczoru. To wszystko przepełniło czarę goryczy, która zbierała się od jakiegoś czasu. Wystarczyło, że obejrzałam się na jakiegoś zupełnie obcego faceta, a ten wyskakiwał do mnie z krzykiem, czy go znam. Przez ostatnie tygodnie naszego zepsutego związku stawał się nie do zniesienia.
   - Słyszysz? Idź stąd - warknął blondyn, występując przede mną. Wiedziałam, że jeśli teraz nie przerwę tego napięcia między nimi, ktoś może tutaj zostać poważnie poszkodowany. Nie miałam ochoty na żadne bijatyki przed progiem mojego domu, chociażby z tego względu, że jakiś dziennikarz mógł kręcić się przypadkiem po okolicy.
   - Do ciebie nie mówiłem - odpowiedział mu wyzywającym tonem mój eks, a ja momentalnie zauważyłam, że mięśnie pod koszulą chłopaka się spinają. Nerwowo zacisnęłam rękę na ramieniu Marco, próbując go odsunąć od szybującej w powietrzu pięści Felixa. Okazało się jednakże, że spóźniłam się o dobre parę sekund. Do moich uszu dobiegł głuchy trzask. Zerknęłam na tego... kogoś kątem oka, by obserwować, z jaką nonszalancją oddala się od nas chodnikiem i w końcu znika za ogrodzeniem.
   - Zaraz ci to jakoś opatrzę - mruknęłam cicho, spoglądając na twarz towarzysza. Z jego nosa ciekła krew, która zaplamiła jasny dywan. Alex chyba zabije mnie za to wszystko, co się tu narobiło. Pokierowałam go na kanapę w salonie, podając garść papieru, by mógł nią sobie jakoś zatamować to krwawienie. Mało dyskretnie dotykałam koniuszkami palców jego twarz, by nie przeoczyć żadnych urazów.

3 komentarze:

  1. No hej! Wspaniały blog. Dodaje do obserwowanych i czytam.... Spodobał mi sie od 1 rozdziału..... Olivia i Marxo pasuja do siebie..... Masz świetny styl pisania....czekam na więcej.
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIe wiem czy już to pisałam, ale jeśli pisałam to napiszę jeszcze raz. Masz dziewczyno naprawdę wielki talent do pisania <3 Strasznie mi się podoba po prostu Ci go zazdroszczę! ;* A co do rozdziału to jak każdy jest nieziemski <3 Biedny Marco dostał po twarzy ;< Jednak widać że tą dwójkę coś do siebie ciągnie ;) strasznie iskrzy od samego początku :3 Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;* I będę na tego bloga często zaglądać, bo naprawdę jest CUDOWNY ;*
    Pozdrawiam i życzę weny na dalsze rozdziały ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jak ja Ci zazdroszczę takiego stylu pisania! ;) Gdyby nie Marco nie wiem co by zrobiła Olivia żeby pozbyć się swojego eks. ;< Biedy Marco:c
    Rozdział jest świetny! Jak zawsze :) Widać, że Marco i Olivie coś do siebie ciągnie. ;)) Czekam na nn <3

    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń