poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział IX

    Przez całe to popołudnie chodziłam nerwowo po domu, co rusz zerkając za okno. Kiedy krew przestała mu lecieć z nosa, musiał już pojechać do swoje mieszkania. Miałam okropne wyrzuty sumienia, że ta sytuacja miała miejsce. Powinnam do tego nie dopuścić. Ciekawa jestem, jak Felix mógł mnie znaleźć w tak ogromnym mieście jakim jest Dortmund. Ktoś musiał go nakierować, ale kto? Nie miałam najmniejszego zamiaru osądzać moich przyjaciół, ponieważ mam do nich stu procentowe zaufanie. Niemal podskoczyłam kilka metrów w górę, słysząc brzęczenie mojej komórki w kieszeni.
   - Halo?- zapytałam do słuchawki, słysząc ciche westchnienie.
   - To ja, Marco. Chciałem tylko przekazać, że z moim nosem jest wszystko w porządku - powiedział, śmiejąc się cicho. Zacisnęłam nerwowo usta, próbując wyobrazić sobie teraz jego minę.
    - Cieszę się. Tak sobie pomyślałam... że moglibyśmy się wybrać gdzieś jeszcze w tym tygodniu. Znam taką fajną restaurację, jest blisko. Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko - dodałam szybko, żywo gestykulując.
    - Zobaczę, jaki mam plan treningów sobotę... Powinien zdążyć tak na dwudziestą. Pasuje?- zapytał.
    - Już się nie mogę doczekać. W takim razie do soboty - pożegnałam się z nim, odkładając telefon na blat stolika w salonie. Objęłam się rękoma, kiedy po raz pierwszy od wielu godzin spojrzałam na bandaż. Aż bałam się go dotknąć, więc zostawiłam go tak jak jest. Pokierowałam się do kuchni, otwierając lodówkę. Okazało się, że muszę jak najszybciej zrobić jakieś porządne zakupy. Wyjęłam jedną z większych toreb z szuflady, przy okazji zabierając portfel. Chociaż kalendarzowo rozpoczynała się już wiosna, nadal musiałam zakładać ciepłą kurtkę i mój ulubiony szalik, który podarowała mi Alex na poprzednie urodziny. Uśmiechnęłam się pod nosem, wspominając całą niespodziankę, którą przygotowała specjalnie na tą okazję.
     Przy zakładaniu butów przypomniałam sobie jednak o mężczyźnie, który dawno zniknął z mojego życia i miał już się więcej w nim nie pojawić. Rana na samym środku mojego serca znów rozgorzała, nie dając mi wątpliwości, że ono też pamięta wszystkie krzyki i obelgi adresowane w niezbyt przyjemnych momentach. Zdenerwowana i niespokojna trzasnęłam drzwiami, niemal zapominając tym, żeby je zamknąć. Sklep o zabawnej jak dla nas nazwie mieścił się miedzy dwoma przestarzałymi budynkami, które wołały z żalem o gruntowny remont. Rozejrzałam się pomiędzy sklepowymi półkami, poszukując pożądanych produktów.
   Co jakiś czas oglądałam się z obawą, że nagle zza moich pleców wyłoni się mój eks. Bez głębszego zastanowienia wrzucałam wybrane rzeczy do plastikowego koszyka. Zawahałam się tylko przy wyborze makaronu, nie będąc do końca pewną, jaki bardziej lubi moja przyjaciółka. Podłoga pokryta lśniącym linoleum raziła mnie wyjątkowo w oczy, nie dając się skupić do końca. Nad moim zabrzęczała żarówka, która po chwili zgasła, otaczając moją osobę obwódką ciemności. Pomimo tego, że wokół mnie nie było żadnego człowieka, czułam na swoich barkach czyichś wzrok. Oglądając się za siebie, podeszłam do kasy, żeby zapłacić za dokonane zakupy. Pakując wszystko do torby, kątem oka uważnie obejrzałam pobieżnie całe pomieszczenie, nie znajdując niczego lub nikogo. Pożegnałam się z ekspedientką, wychodząc.
  - Co tu robisz sama, koteczku?- zapytał ktoś drwiącym głosem, zaciągając mnie brutalnie w uliczkę pomiędzy budynkami. Przyparł mnie swoim ciałem do ściany, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
   - Robię zakupy - warknęłam, gotowa walnąć go torbą w twarz. On zacmokał tylko, kręcąc przy tym głową.
    - Czemu mi to robisz? Przecież było nam ze sobą dobrze i znów może tak być. Wystarczy tylko jedno twoje słówko, a ja znów będę twój - wyszeptał mi do ucha obleśnym tonem, a ja mimowolnie się wzdrygnęłam.
    - Zapomnij!- syknęłam, przecinając ręką powietrze z drażniącym dla ucha świstem. Felix zatoczył się do tyłu. Po chwili na jego lewym policzku ukazało się pięć czerwonych linii po moich paznokciach. Ruszył ponownie w moją stronę, ale ja zdążyłam go wyminąć. Z dudniącym sercem pobiegłam w stronę domu.
   

5 komentarzy:

  1. Zaczyna się dziać, to lubie ;) Czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze zajebisty rozdział :) i po co ten Felix się wpierdziela ?? ; d czekam na nn :) pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. No zaczyna się dziać. ^^ Myślę jednak, że Felix nic jej nie zrobi i się wreście odczepi! Co za upierdliwi z niego facet! Rozdział cudo! Czekam na nn <3

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczyna się coś dziać ;D Mam nadzieję że jednak Felix nic jej nie zrobi ;*
    CZekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Co sie ten Feliks tak uwziął?! Niech da jej spokój....... Rozdział cudo!
    Pozdrawiam <3 ;-)

    OdpowiedzUsuń