piątek, 30 maja 2014

Rozdział XVIII

     Nieznacznie uniosłam swoje kąciki ust, kiedy wplótł ręce w moje mokre włosy. Powoli podpłynęliśmy do krawędzi basenu, żeby nie przerywać uścisku w którym trwaliśmy. Być może w tej chwili dotarło do mnie, że tlen nie jest mi potrzebny do oddychania. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że cała bluzka przykleiła mi się do ciała, całkowicie ją opinając. Odruchowa gładziłam go opuszkami palców po wilgotnym karku, zatracając się w pocałunku. Serce dudniło jak oszalałe, z dwukrotną prędkością pompując krew.
    - I co teraz? Przecież nie mam ubrań na zmianę - wydyszałam, na krótką chwilę odrywając się od kuszących warg Marco.
    - Zaraz coś na to poradzimy - mruknął z łobuzerskim uśmieszkiem, potrząsając mokrą czupryną, którą po raz pierwszy widziałam w pewnym nieładzie. Kiedy wyszedł  z basenu, wyciągnął od mnie rękę, bym mogła spokojnie wydostać z wody. Zaprowadził mnie do salonu i sam poszedł do siebie, by najprawdopodobniej dać mi jakąś swoją koszulkę, w której miałabym chodzić po jego domu. Nie chciałam nigdzie siadać, w obawie przed tym, że kanapa miałaby na sobie plamę. Wzięłam torbę i poszperałam w niej trochę w poszukiwaniu szortów, które biorę ze sobą na wszelki wypadek. Widocznie dzisiaj w końcu mi się przydadzą...
   - Taka może być?- spytał znienacka, pokazując mi czarną koszulkę z logo BvB. Była trochę za duża, ale to mi zbytnio nie powinno przeszkadzać. Cmoknęłam go w policzek w ramach podziękowania i poszłam się przebrać, wcześniej oczywiście wskazując mi drogę do łazienki. Ściągnęłam mokrą bluzkę, po czym wytarłam się delikatnie jednym z jedwabistych ręczników. Nałożyłam na siebie suchy T-shirt, w międzyczasie przeglądając się w lustrze. Przetarłam także włosy, co by ciągle nie kapała z nich woda. Gdy miałam podejść do Marco, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął gwałtownie do siebie. Czułam mocne mięśnie brzucha, które widocznie rysowały się pod jego podkoszulkiem. Skrzywił się, jakby nie pochwalając mojego zachowania. Spojrzałam na niego zdziwiona, na co tylko parsknął krótkim śmiechem.
  - Mogę poprosić o całusa?- zapytał tonem niewinnego człowieka, który niedawno ,,niechcący'' wrzucił mnie wraz ze sobą do basenu. Zanim w ogóle zdążyłam coś odpowiedzieć, poczułam dotyk jego ust. Pod wpływem jego dotyku roztapiałam się jak czekoladka w południowym słońcu. Nasze nogi powiodły nas w kierunku kanapy, na którą wkrótce opadliśmy, spleceni między sobą. Ciężar blondyna przez kilka chwil wydawał mi się trochę uciążliwy, jednakże wszystko uleciało z biegiem sekund.
     Powietrze wokół nas wręcz zgęstniało od namiętności. Nie wiedziałam do końca, czy chcę czegoś więcej. Moje myśli krążyły teraz wokół płomienia, który rozgorzał w moim ciele. Fale ciepła przepływały przez wszystkie komórki, wysyłając różne komunikaty. Marco, jakby wyczuwając wahanie, uwalił się obok mnie i przytulił do mnie. Patrzył mi prosto w oczy, a ja próbowałam odgadnąć tajemnicę, która czaiła się w kącikach jego kolorowych tęczówek.
   - Miałem szczęście, że spotkałem kogoś takiego jak ty - wyszeptał mi do ucha, uśmiechając się niemalże tajemniczo.
    - Ja również- odpowiedziałam. Oparłam głowę o jego szeroki tors, wdychając rozszerzonymi nozdrzami jego przyjemny zapach. Powoli zaczęłam się zastanawiać, jaką niespodziankę sprawić mu na urodziny. Chciałam mu dać coś wyjątkowego, co by go zaskoczyło. Na tą chwilę nie miałam zielonego pojęcia, co to mogłoby być. Sapnęłam cicho, próbując znaleźć jakąś wygodniejszą pozycję do leżenia. W objęciach blondyna wszystkie codzienne trudności zaczęły blednąć, pozostając tylko niewyraźną plamą na skraju mojego umysłu.
    - Jak ten wasz nowy pracownik?- zagadnął, w końcu wyrywając mnie z zamyślenia.
    - Pfff..Pierwszego dnia się spóźniłam. Zastanawiam się, czy nie zrobić składki i kupić mu nowy zegarek - zachichotałam, zakrywając usta dłonią.
     - Kiedy masz urodziny?- zapytał po raz kolejny znienacka, ale moją odpowiedź zakłócił odgłos dzwonka do drzwi. Marco mruknął coś pod nosem wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu spraw i pomaszerował je otworzyć.

------------------------------------------------------
Dzisiejszy blog jest z specjalną dedykacją dla @Natkazik i @Natalia0919. <3 Łezka mi się w oczku zakręciła, kiedy zobaczyłam, ile mam wyświetleń. Naprawdę, bardzo wam za to dziękuję! :)

7 komentarzy:

  1. Dziękuję za dedykację, kochana ♥
    Styl, słownictwo, opisy=UWIELBIAM! CUDO! Prawdziwa pisarka z możliwościami na więcej. Czekam tylko na dzień kiedy to w księgarni zobaczę książkę z Twoim imieniem i nazwiskiem. CZEKAM!
    Swoją drogą jestem ciekawa kto stoi za drzwiami...

    OdpowiedzUsuń
  2. No ciekawe kto przerywa tę konwersacje?! Egh... Rozdział krótki ale bardzo fajny ciekawe czy międzi nimi do czegoś dojdzie... Czekam z niecierpliwością na dalsze losy bohateróe :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog !! Co prawda wpadłam na niego wczoraj, myśląc że to znowu coś nudnego. Nudne to na pewno nie jest. Przez cały wieczór czytałam twoją twórczość. Piszesz po prostu tak niesamowicie że czytając tego bloga uśmiecham się do monitora. Dziękuje :)

    Dodaję do "wartych przeczytania" na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, niesamowity rozdział ♥ czekam z niecierpliwością na następny :3 pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny obrót sytuacji, czekam na dalsze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny! ;)
    Co jak co, ale kobieto Ty to masz wielki talent! ;)) wgl. to jestem ciekawa kto stoi za tymi drzwiami! :)
    Czekam na nn <3

    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi się tu, na razie przeczytałam tylko ten rozdział ale stwierdzam że muszę nadrobić!
    Weny życzę:**
    Tymczasem zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń