piątek, 2 maja 2014

Rozdział XIV

Z perspektywy Marco
    
      Przez te ostatnie dni czułem się jak ostatni idiota. Po tym, jak przeczytałem ten... artykuł w gazecie od razu do nich zadzwoniłem, żeby nie mieszali się więcej w moje życie prywatne. Kompletnie nie miałem głowy do tego, żeby do niej zadzwonić. Musiała się czuć dziesięć razy gorzej od mnie, a ja nawet tego nie zauważyłem. Czasami wydaje mi się, że jestem strasznie egoistycznym człowiekiem. Nie miałem też stuprocentowej pewności, czy będzie w ogóle jeszcze chciała ze mną rozmawiać. Westchnąłem cicho, wchodząc do znajomej kwiaciarni niemal naprzeciwko mojego domu. Z nijakim uśmiechem zauważyłem pęczek żółtych róż, które wziąłem bez chwili wahania. Podobno kobiety lubią kwiaty, a ja już niejedno z nimi przeżyłem. Niestety...
    Jadąc do niej, spróbowałem wymazać sobie z pamięci minę Caroline, kiedy wsiadała do radiowozu. Podobno do dzisiaj nie chce powiedzieć, czego szukała u nich w biurze. Obecnie znajduje się w areszcie, ale mnie to nie obchodzi. Miałem wrażenie, że Sebastian coraz bardziej ma nadzieję, że wyjdzie mu z Alex. Trudno mi było przyznać, ale Olivia nie była mi obojętna.... Trudno mi opisać to, co działo się ze mną podczas naszego pocałunku. Przeczesałem włosy palcami, kiedy  w bocznym lusterku dostrzegłem róg ich domu. Zabrałem róże z tylnego siedzenia i ruszyłem do drzwi. Zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle ma zamiar je otworzyć. Nie zdziwiłbym się, gdyby zdzieliła mnie ręką po policzku, jednak nic takiego się nie stało. 
   Po raz drugi zauważyłem strugi po łzach na jej twarzy. Włosy miała rozczochrane, jakby dopiero wstała z łóżka. A może właśnie tak było? Potrząsnąłem głową, szukając przez kilka sekund racjonalnego wytłumaczenia jej stanu. 
   - Olivia... Czy ktoś ci coś zrobił? 
  Ona zdobyła się w odpowiedzi tylko na ciche łkanie, nie mogąc najwyraźniej wydusić z siebie ani słowa. Rzuciłem róże na komodę, żeby mieć wolne ręce. Jak zwykle, kiedy w takiej chwili próbowałem ją objąć, opierała się. W myślach uśmiechnąłem się delikatnie, uświadamiając sobie, jak odważna i uparta jest ta kobieta. Ucałowałem delikatnie chłodne czoło dziewczyny, próbując ją jakoś uspokoić. Objąłem ją mocno w talii, nie pozwalając na to, żeby przypadkiem mi się wyszarpała. 
   - Felix... to on napisał ten artykuł... był tu dzisiaj- powiedziała już dość normalnym głosem. Oczy miała nadal lekko czerwone od płaczu, a ja z trudem powstrzymywałem się od tego, żeby stąd wyjść i znaleźć tego mężczyznę. Nie chciałem, żeby ją skrzywdził. W żadnym wypadku. 
   - Przepraszam, że nie dzwoniłem. Zachowałem się jak idiota - mruknąłem do jej ucho, kołysząc nią. 
   - Nic nie szkodzi - odparła cicho, tym samym kończąc dyskusję na ten temat. 

******
       Znów mam czarną dziurę w pamięci. To pewnie dlatego, że usnęłam, kiedy siedzieliśmy obok siebie na kanapie. Zamrugałam jeszcze ciężkimi powiekami, żeby obraz wokół mnie nabrał dobrej ostrości. Mruknęłam coś cicho pod nosem, nie chcąc zbudzić Marco. Nawet kiedy spał, obejmował mnie jedną ręką, jakby bał się, że będę chciała mu uciec. Kątem oka zauważyłam jakiś ruch w przedpokoju. Z walącym sercem wychyliłam bardziej głowę, by zobaczyć, kto przybywa o piątej na ranem. Alex zrobiła wielkie oczy, kiedy zobaczyła, z kim leżę na kanapie. Znałam to spojrzenie ,,Jak wyjdzie, to będziesz musiała mi wszystko wytłumaczyć bez zająknięcia!'' , ale postanowiła jak na razie dać mi spokój. Cichcem wymknęła się na górę, grożąc mi przy tym palcem. 
     - Dzień dobry- wymruczał mi znienacka do ucha. Obróciłam się, żeby dokładniej widzieć jego twarz. 
     - Dzień dobry. Co chcesz może na śniadanie?- zapytałam, wygrzebując się spod koca. Pisnęłam jak mała dziewczynka, kiedy nadal nie chciał mnie puścić. 
     - Obojętnie, żeby tylko było dziełem twoich pięknych łapek - zaśmiał się, całując opuszki moich palców. Zarumieniłam się, po raz kolejny próbując się oswobodzić z jego uścisku. Tym razem mi się udało, więc ruszyłam do kuchni. Zaraz zaczęłam przeszukiwać lodówkę  w poszukiwaniu jajek oraz bekonu. Niedługo potem można było usłyszeć skwierczenie na patelni. 
     - Wtedy, na plaży... Wydawało mi się, że kogoś widzę - powiedziałam, kiedy blondyn podszedł do mnie. 
     - Czemu on nie może dać ci spokoju?- zapytał, wyraźnie poirytowany tym, że Felix ciągle miesza w moim życiu. 
    - Wydaje mu się, że nadal chcę z nim być. Był strasznie zazdrosny - dlatego od niego odeszłam. Przez dwa lata nie dawał o sobie znaku życia, a teraz znów mu się coś przywidziało. Myślałam, że wczoraj wieczorem naprawdę mi coś zrobi - wyjaśniłam mu, przesuwając patelnię na mniejszy palnik. Marco schował mi niesforny kosmyk włosów za ucho, przyglądając mi się przy okazji. 
    - Musimy coś z tym zrobić.- mruknął, kiwając głową - Powinnaś razem ze swoją przyjaciółką zainstalować jakiś alarm czy coś.... nie może tak bezkarnie przychodzić do waszego domu jak mu się podoba. 
    - Chwilę... czy ty powiedziałeś ,,musimy''? Użyłeś liczby mnogiej, nie zauważyłeś?- odparłam, mrużąc oczy. 
     - Myślałem, że to Pani jak najbardziej odpowiada. 
  Zaśmiałam się, próbując puścić w niepamięć wydarzenia ostatniego wieczoru. Jednak nie tak łatwo było mi zapomnieć. Zastąpiłam twarz mojego byłego twarzą Marco. Odetchnęłam głęboko, wierząc, że wszystko od tej pory może potoczyć się po mojej myśli. 
    

6 komentarzy:

  1. Jejku *.*
    Słodziaki z nich. <3 Widać, że dla Marco Olivia jest bardzo ważna i stara się jej pomóż jak tylko może. ;) Co jak co, ale takich facetów to ja lubię. :D
    Mam nadzieję, że będą już nie długo razem. <3 Bo pasują do siebie, a Felix się od niej odczepi. A co do rozdziału to jest cudowny! Czekam na nn <3

    Buziaczki :*

    Zapraszam: http://mow-szeptem-jesli-mowisz-o-miloscii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny raz chowam się w Twój cień, brawo.

    http://photography-bvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa super!! czekam na nn ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski ten twój blog. Na pewno będę tutaj częstym gościem. Ciesze się, że tu zawitałam.
    Olivia i Marco baaaardzo do siebie pasują.
    A ten Felix... Grr, nie przypadł mi do gustu! Niech on tylko coś namiesza... Niecierpliwie czekam na następny ;))

    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy ich "spikniesz"??? xd Już się ni mogę doczekać! <3 Rozdział jest boski jak zawsze!! Czekam na nexta:*
    A ten Felix....grrrr urwałabym mu jaja za to wszystko.... xd
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział, genialny blog ;* Zakochałam się w nim <3 Wszystkie rozdziały przeczytałam od razu, tak mnie wciągnął Twój blog. Oczywiście będę regularne tu zaglądać i w miarę możliwości komentować ;D

    OdpowiedzUsuń