sobota, 6 września 2014

Rozdział XXVI

   Głośne dudnienie zaczęło powoli, aczkolwiek efektywnie pobudzać wszystkie moje zmysły. Chciałam koniecznie przekręcić swoje ciało na bok, ale coś skutecznie mi to uniemożliwiło. Potrzebowałam kilku minut, żeby zrozumieć, że tkwię w żelaznym uścisku Marco. Właściwie to można powiedzieć iż na nim... leżałam. Moje oba policzki zalał gorący rumieniec. Sapnęłam z widoczną ulgą, dostrzegając na sobie bieliznę. Nie miałam wątpliwości co do tego, że my... Spróbowałam potrząsnąć głową tak, żebym nie zahaczała włosami o jego podbródek. Czułam, jak jego ciepły oddech łaskocze mnie w kark. Dzięki temu rumieniec jeszcze bardziej przybrał na sile. Bałabym się spojrzeć w lustro, nie chcąc ujrzeć swojego oblicza. Pewnie jest ono dość czerwone. Spoglądając na zegarek elektroniczny stojący na etażerce obok łózka uświadomiłam sobie, że jest druga po po południu. Kołdra zjechała praktycznie na sam dół, odsłaniając prawie całe, moje półnagie ciało. Wysilając swoje dłonie chwyciłam jej brzegi, powoli podciągając ją pod samą szyję. Pomimo wszystko czułam się pijana z powodu ogromu całego szczęścia. Nasza wspólna historia zaczęła tok tamtego dnia, kiedy postanowił wpaść do biura. Nie przeczuwałam wtedy, że to wszystko może tak się potoczyć. Zresztą, całe moje życie było dość zwariowane. Na plecach poczułam przyjemne mrowienie, które rozniosło się po całej długości kręgosłupa.
   - Nie dałem ci wcale spać, biedaczko - wymruczał mi figlarnie do ucha, a ja w tej chwili byłam gotowa mu coś zrobić.
   - Lepiej mi powiedz, gdzie znajduje się moja koszulka, strzelcu- odparłam dość zgryźliwym tonem, puszczając do niego oko. Przeczesał ręką swoją zmierzwioną fryzurę, obejmując moją twarz obiema dłońmi, aby następnie obrócić ją delikatnie w drugą stronę i denko unosząc ku górze. To, co ujrzałam na suficie, wprawiło mnie w osłupienie. Na bogato zdobionym żyrandolu dyndało moje odzienie. Przygryzłam wargę, nie mając w tej chwili śmiałości na niego spojrzeć.
   - Zdradzę ci tajemnicę, że ty ją tam podrzuciłaś- dopowiedział szybko, jakby się spodziewał, że nie będę tego pamiętać. Prychnęłam lekceważąco. Przekręcił mnie bardziej na bok, a jego ciepły oddech przyjemnie łaskotał mnie w kark. Zaczęłam wpatrywać się w morze, które magicznie stykało się z dalekim horyzontem. Nagle poczułam, że Marco postanowił wstać. Na szczęście miałam ten zaszczyt zobaczenia jego słynnych, niebieskich bokserek.
   - Chcesz coś zjeść? W ramach gratisu śniadanie przyniosę ci je do łóżka - powiedział, jednocześnie próbując spoważnieć. Rzuciłam w niego poduszką, która z cichym plaśnięciem odbiła się od jego umięśnionego ramienia, które jeszcze kilka chwil temu obejmowało mnie w talii. Zrobił pseudo-zbolałą minę i przewrócił teatralnie oczami. Wyszedł z pokoju, nawet nie czekając na moją odpowiedź. Pokręciłam głową, w międzyczasie szukając w szufladzie dębowej szafeczki mojego telefonu. Niemalże od razu wybrałam numer Alex. Zanim jednak zdążyła w jakikolwiek sposób się odezwać, usłyszałam głośne pozdrowienia Sebastiana.
  - Przepraszam ciebie, ale ten kochany imbecyl chce chyba mnie zdenerwować...
  - Ja 'imbecylem'? Ja ci dam 'imbecyla'!- powiedział jej chłopak po raz kolejny z rzędu, chcąc najwyraźniej rozładować napiętą atmosferę. Przez kilka dłuższych chwil musieliśmy wyrzucić z siebie ten śmiech.
  - Mniejsza o... Po prostu powiedz, co tam i jak tam sytuacja na polu bitwy - zachichotała, zapewne mrugając jednym okiem do ściany.
  - Muszę ci o tym opowiedzieć - wyszeptałam, opisując jej cały dzisiejszy poranek. W słuchawce zapadła cisza, jakby była dość zszokowana tym wyznaniem. Cóż, taka rola przyjaciółki. Zawsze zwierzałyśmy się sobie praktycznie z wszytkiego; nigdy nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic.
   - Niestety, mam dla ciebie jeszcze jedną wiadomość. I to niezbyt dobrą, Olivia - wymruczała nieśpiesznie, jakby nie będąc do końca zdecydowaną, czy chce mi to wyjawić. Przygryzłam nerwowo wargę, nie mając najmniejszego pojęcia, o co tak naprawdę może chodzić. W sumie tyle się ostatnio wydarzyło, że już dosłownie nie wiedziałam, czy cokolwiek będzie w stanie mnie zaskoczyć. - Byłam dzisiaj na zakupach. Widziałam Felixa razem z Caroline i tym naszym nowym pracownikiem.
   Poderwałam się jak oparzona, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. To wszystko przestawało trzymać się jakichkolwiek reguł. Miałam głupią myśl, iż szatynka pomyliła tą trójkę z jakimś innym gronem ludzi. Chwileczkę, mój tok myślenia idący w tym kierunku nie ma żadnego sensu. Przecież to wręcz absurdalne, żeby oni razem coś knuli. Niby w jaki sposób Adam poznałby mojego byłego wraz z tą podłą żmiją?
  - Halo? Jesteś tam jeszcze?- zapytała poddenerwowana, kiedy ja próbowałam z mizernym skutkiem pozbierać swoje domysły.
  - Muszę to wszystko racjonalnie przemyśleć. Przepraszam cię, ale oddzwonię do ciebie później - posłałem jej buziaka i rozłączyłam się. Włożyłam telefon pod poduszkę. Niecałe kilka minut później do sypialni ponownie wkroczył blondyn, trzymając w rękach drewnianą tacę. Na widok mojej nieciekawej miny zmarszczył czoło. Położył ten cały 'zestaw' na moich kolanach. Lekko położył się obok mnie, od razu pocieszająco ściskając moją rękę. Nie czekając na jego odzew, zaczęłam wszystko tłumaczyć. Głęboko zaczerpnęłam powietrza, kiedy skończyłam.
   - Wychodzi na to, że oni wszyscy coś szykują. Być może - wzruszył ramionami, aczkolwiek ten zatroskany wyraz twarzy nadal nie znikał. Drgnęłam, czując donośny dzwonek telefonu. Spojrzałam niepewnie na Marco. Z cichym westchnięciem odebrałam, nawet nie mając siły sprawdzić, kto to.
   - Ach, jak ja się cieszę, że Pani odebrała! Z tej strony doktor Marcus, wręcz jestem pewny, że mnie Pani pamięta - zacisnęłam nerwowo palce na zimnej kołdrze, patrząc mojemu chłopakowi w oczy. - W pewnym jest to nawet śmieszna, ale dla Pani to bardzo dobra wiadomość.

6 komentarzy:

  1. coś tutaj się kroji... myślałam, że jej były dał już sobie spokój :/ ale może to pomyłka? Albo głupi przypadek? Bardzo mnie to ciekawi :) i ten telefon...
    Oni tak do siebie pasują *.* a tu ta choroba, no nieee :( ona musi się wyleczyć, wyzdrowieć.
    Na pewno są jakieś szanse. Marco nie da jej, tak łatwo odejść :D pozdrawiam, i zapraszam na nowy rozdział u mnie :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. I teraz bedzie good i happy.
    Lekarz dzwoni i mowi, ze ta cala choroba to pomylka.
    Marco happy, bo nie straci swojej ukochanej.
    Wszyscy happy
    Tylko ten telefon...
    Znajac ciebie to cos namieszasz.
    Mam nadzieje, ze oni nie maja zlych intencji co do Olivii i nie zepsuja jej moze ostatnich tygodni zycia.
    Niecierpliwie czekam na nn ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie.

    Buziaki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. I teraz pan doktor mówi, że wyniki zostały podmienione ! I wszyscy skaczą ze szczęścia ! :)
    Mam nadzieje, że tak właśnie będzie.. że Olivia jest zdrowa, a to była pomyłka..
    Oni do siebie pasują jak mało kto ! *o*
    Mam nadzieje, że jej były, Caro i Adam nie mają złych intencji w stosunku do Olivii i Marco ! Ale z drugiej strony skąd Adam może wiedzieć, że Felix to jej były...
    Jestem bardzo ciekawia , co wydarzy się w kolejnym rozdziale ! Czekam na nn ! ;)

    Buziaki :*

    Ps. Zapraszam i licze na komentarz z Twojej strony http://milosc-ma-moc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaa, pewnie pomylili osoby i Olivia będzie zdrowaaa. :D jej. <3 tylko ta Caro, Felix.. oby to była pomyłka.. czekam na nn. ;3 a w między czasie zapraszam do siebie. ;) http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Doktor Marcus? Czy to możliwe, że Olivia wyzdrowieje? :) Tak bym się cieszyła! Razem z Marco bardzo do siebie pasują i bardzo się kochają. Szkoda by było, gdyby ta choroba ich rozdzieliła ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże!!! Kiedy kolejny?
    Już nie mogę się doczekać co oznajmi Jej lekarz:)
    Mam nadzieję, że nowiny jak najbardziej na plus:)
    Czekam na nn
    http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń