wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział XXII

     Zmarszczyłam czoło, próbując skojarzyć skądś numer, który pojawił się na wyświetlaczu mojego telefonu. Z wahaniem postanowiłam go nie odbierać, ponieważ postanowiłam trochę wypocząć. Ponownie wkładając iPoda do kieszeni szortów podniosłam się z łózka, postanawiając włożyć sukienkę do szafy. Mruknęłam coś bardziej niezrozumiałego pod nosem, kierując się w stronę kuchni. Po drodze natknęłam się otwarte drzwi do pokoju mojej przyjaciółki. Nic dziwnego, że je tak zostawiła. Zamknęłam je ostrożnie, nie chcąc po jej powrocie zostać oskarżoną o szpiegowskie grzebienie w rzeczach przyjaciółki. Zachichotałam, przypominając sobie pewną akcję z dzieciństwa. Zaraz przez moją twarz przebiegł grymas, ponieważ to przez Felixa miałam wtedy szlaban na wychodzenie z domu na dwa tygodnie. Pomógł mi wtedy wyjść przez okno, a traf taki chciał, że moi rodzice wracając zbyt wcześnie zauważyli mnie. Oczywiście jak na kompletnego 'debila' przystało, uciekł, zostawiając mnie samą ze swoim problemem. Dwa tygodnie później też nie było mi wesoło. Ten Booker naskarżył na moją osobę dyrektorce liceum, do którego chodziłam, że niby razem z Alex naśmiewałyśmy z jego dość mizernej postury. Jego nazwisko zdawało się mi być bardzo znajome...
    I wtedy pojawił się Mats. Taki mamy teraz paradoks, że mieszkamy w jednym mieście nie mamy czasu się spotkać ani do siebie zadzwonić. Dobrze pamiętam, jak wyjaśnił to całe zamieszanie i tamten chłopak okazał się perfidnym kłamcą. To chyba z tego powodu odszedł z liceum, bo więcej go nie widziałam. Wiem, że byłam mu wdzięczna. Cztery miesiące później okazało się, że też muszę wyjechać z Monachium. Miałam wrócić tu ponownie z matką, ale było to już niemożliwe. Warknęłam coś głośno, kiedy telefon ponownie zaczął upierdliwie wibrować. Odetchnęłam z ulgą, zauważając że to nikt inny jak Alex.
    - Masz mi się tu zaraz spowiadać, czemu to jesteś taka wredna i nic mi nie powiedziałaś o wyjeździe, kłamczucho - powiedziałam na wstępie, dzięki czemu mogłam usłyszeć donośny śmiech po drugiej stronie.
    - Oj przepraszam, nie gniewaj się na mnie! Pewnie i tak dobrze wiesz, bo Marco ci przekazał iż to był spontaniczny wyjazd.
    - A gdzie cię zabrał? Może do Hogwartu, bo jesteś taka podekscytowana...- mruknęłam z irytacją, co jeszcze bardziej ją rozśmieszyło.
    - Coś ty! Na Majorkę- wyszeptała, jakby bojąc się, że ktoś niepowołany może ją usłyszeć.
    - I  to ma być 'spontaniczny' wyjazd? Musiał to przecież wcześniej zaplanować - ofuknęłam, nagle nie mogąc uwierzyć, że zrobił tak to wszystko bez udziału samej  Alex. Odliczyłam do dziesięciu, czekając, aż cała irytacja ze mnie wyfrunie. - Przepraszam, że tak się odzywam.
    - Nawet nie jestem zła! Mogłabyś zadzwonić do mnie później? Muszę kończyć. Papatki, kochana!- usłyszałam tylko ciche cmoknięcie i rozłączyłam się. Nawet nie zdążyłam włożyć go do telefonu, kiedy dostałam sms-a od Anne, naszej sekretarki.

                     Proszę, przyjedź. Brakuje nam kilku dokumentów, które są ważne. To pilne. 

   Przestraszyłam się nie na żarty. Dobrze wiedziałam, że brak kilku papierków na pierwszy rzut oka nic nie wartych może zaważyć o czyjejś przeszłości. Nie przebierałam się, ponieważ uznałam to za coś zbędnego. Pochwyciłam torbę, upewniwszy się, że mam w niej kluczyki do samochodu. Droga do zarządu dłużyła mi się niesamowicie, chociaż nigdzie nie było żadnych korków. Obie dłonie miałam spocone, jak bym nie wiadomo czego się strasznie bała. Uderzył we mnie podmuch zimnego powietrza pochodzącego z klimatyzacji, która teraz pracowała niemal na okrągło.
    - Jak dobrze, że już jesteś!- zawołała blondynka, machając do mnie ręką. Na nosie siedziały jej nieodłączne okulary, zza których spoglądały na mnie łagodne, brązowe oczy. Ile ja bym dała, żeby mieć właśnie takie. Biegiem podeszłam do recepcji, od razu kierując się do wewnętrznej strony blatu. Pochyliłam się nad kupą dokumentów, które zostały ułożone w nienagannym porządku.
    - Których konkretnie brakuje? - zapytałam, marszcząc czoło.
    - Sprawozdań finansowych z poprzedniego kwartału... Jak tego nie znajdziemy dzisiaj, to Watzke nas ukatrupi!- zawoła zrozpaczonym szeptem zdesperowanej kobiety, która jest gotowa na prawie wszystko.
     - Spokojnie, przecież musza tu gdzieś. Sprawdzałaś może w naszym biurze, które dzielę z Alex?
     - Przecież dobrze wiesz, że tam nie wchodzę. Nie chcę być o nic posądzana.
 Poklepałam ją krzepiąco po barku i sama ruszyłam w stronę naszego pokoju. Wyciągnęłam z kieszeni frotkę i związałam sobie włosy w luźny, koński ogon. Z impetem otworzyłam drzwi, studiując od razu każdy centymetr kwadratowy biura swoim czujnym wzrokiem. Zaczęłam dokładnie sprawdzać wszystkie miejsca, w których mogły one się znaleźć. Przyłożyłam spocone czoło do chłodnej powierzchni ściany, kiedy wyczułam pod drukarkę szorstką teczkę. W myślach podziękowałam Bogu, że przysłała mi tą wiadomość. A gdybym o niczym nie wiedziała? Wolałam o tym nawet nie myśleć. Przycisnęłam papiery do piersi, bojąc się, iż mogą mi gdzieś wypaść po drodze. Tak, teraz byłam naprawdę przewrażliwiona. Zamykając za sobą szklane przejście, obok siebie usłyszałam przeciągły jęk. Jakiś facet schylał swoje ciało, zasłaniając nos obiema dłońmi. W tej chwili uświadomiłam sobie, co mu takiego zrobiłam.
     - Nic poważnego się Panu nie stało?
    Całym ciałem mężczyzny przeszedł dreszcz. Z gardła wyrwał mu się chichot, który przeszedł  w donośny śmiech. Po raz kolejny tego dnia przywołałam do siebie wspomnienia z liceum, dobrze wiedząc, kto potrafił mi wykręcić taki numer...
    -... Mats!- ofuknęłam go, mierzwiąc te czarne włosy. Nie mogłam się powstrzymać i śmiałam się razem z nim. Wkrótce przytulił mnie przyjacielsko, zaraz biorąc mnie pod ramię. Powiedział, iż muszę opowiedzieć wszystko, co działo się dotychczas w moim życiu. Przed pójściem do bufetu oddałam Anne 'zaginione' dokumenty, które bardzo sprytnie się ukryły. Niesamowicie się cieszyłam, mogąc wreszcie znaleźć chwilę na rozmowę z moim przyjacielem. Do moich nozdrzy doszedł zapach świeżo wypiekanych cynamonowych ciastek, które uwielbiałyśmy razem z Alex. Na początku postanowiliśmy się zadowolić samą kawą, po czym usiedliśmy przy stoliku wychodzącym na zewnątrz.
    - Najpierw musisz mi wyjaśnić całą sprawę z Marco. Przez ostatnie tygodnie chodził jak struty i nie było się z nim możliwości dogadać. Nawet sam Jurgen zaczął się o niego martwić, a on nie chciał nikomu powiedzieć o co chodzi. Liczę więc, że ty mi wyjaśnisz.
    Powoli zaczęłam całą historię od początku. Nie było mi łatwo o tym wszystkim tak powiedzieć na luzie, ale w końcu miałam pewność, że on nikomu o tym nie powie. Przez twarz Matsa przejawiły się różne emocje. W pewnym sensie go rozumiałam. A co gdyby też miał taką psychopatyczną była i ona wpadłaby na taki pomysł? Wtedy Cathy pewnie zareagowałaby tak samo jak ja, bynajmniej to bardzo prawdopodobne.
   - Teraz... teraz wszystko rozumiem. Przed tym wszystkim potrafił trajkotać o tobie przez cały trening, aż kiedyś się tak zamyślić, że nie zauważył nawet jak piłka przeszła mu przed nosem. Nigdy tego nie zapomnę, o nie - zaśmiał się, upijając łyk chłodnego już napoju.- Po za tym jest sprawa, w której muszę się tobą poradzić.
   - O co chodzi?- zamieniłam się w słuch, nadstawiając uszu.
   - Jestem już z Cathy... och, od liceum. Pewnie być się zdziwiła, ale kiedy ty wyjechałaś z Monachium ona właśnie się tu wprowadziła. Ostatnio coraz częściej o tym myślę. Chcę się jej oświadczyć.
 

7 komentarzy:

  1. Ach jak dobrze że się im już układa :)
    Sebastian i ten jego 'spontaniczny' wyjazd na Majorkę ^^ Też bym tak chciała <3 <3.
    Haha.
    Rozdział genialny, dawaj szybko kolejny! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :3 Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. no Mats sie nadaje na przyjaciela :D powodzenia w dalszym pisaniu i zapraszam w wolnej chwili do mnie :D http://walcz99.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Ta sytuacja z Matsem cudowna xd z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to <3 Swietny rozdział a Mats ? No nie wyrabiam normalnie :* Czekam na nn , a w wolnej chwili zapraszam do siebie :) http://jestesdlamniecalymzyciem.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo....
    Mats chce oświadczyć się Cathy? Ale fajnie... W pełni popieram! :D
    A Kehl'a to bym ukatrupiła, gdyby mi takie coś odstawił. No ale jak kocha to wybaczy wszystko! <3
    Jestem bardzo ciekawa kto tak bardzo dobijał się do Olivi...
    Czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili, zapraszam o siebie na nowego bloga: http://doskonale-rozni.blogspot.com/

    Buziaczki... ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo Mats i Cathy to świetna para i nie miałabym nic przeciwko gdyby się zaręczyli :)
    Świetny rozdział! :)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń