Powiesiłam sobie torbę na ramieniu, wyjmując z kieszeni kurtki kluczyki do naszego wspólnego mieszkania, po czym dokładnie zamknęłam za sobą drzwi, po chwili zamykając je na cztery spusty. Tym razem wolałam zejść po schodach, widząc, jak nasi sąsiedzi w drodze na dół tłoczą się przy windzie. Pokręciłam głową, raźno stawiając każdy krok do przodu. Zimne powietrze gwałtownie uderzyło mnie w twarz, kiedy w końcu wyszłam z bloku. Odetchnęłam teoretycznie czystym powietrzem, idąc w stronę samochodu. Jakaś grupka przyjaciół szła brzegiem jezdni, niebezpiecznie wymachując butelkami po piwie, które sądząc po stanie ich trzeźwości były puste. Pokręciłam głową z niedowierzaniem malującym się na twarzy. Wsiadłam do mojego skromnego... Wróć. Była to jeszcze jedna rzecz, za którą czasami miałam ochotę przysłowiowo 'udusić' mojego chłopaka. Uznał, że jego dziewczyna musi mieć dobry samochód. I tak oto przedwczoraj dostałam spóźniony prezent w postaci czarnego mercedesa. Skłamałabym mówiąc, że mi się nie podoba. Ale byłam przeciwniczką takich drogich prezentów.
Włożyłam kluczyki do stacyjki. Silnik wydał z siebie cichy pomruk, co wywołało u mnie swego rodzaju podekscytowanie. Ostrożnie wyjechałam z parkingu, kierując się w stronę odwrotną do zamierzonej. Inaczej nie mogłabym trafić do jednego z lepszych sklepów spożywczych na przedmieściach Dortmundu. Raz czy dwa bywałam w tej okolicy. Przez przyciemniane szyby widziałem zazdrosny wzrok niektórych przechodniów, które lustrowały pojazd. Spojrzałam z zdziwieniem na zegarek, stawiając się przez sklepem w o wiele szybszym czasie niż zazwyczaj.
Z miną pełną rezerwy do świata wysiadłam z samochodu, szybkim krokiem zmierzając ku przeszklonym drzwiom. Wpadłam do środka, prawie potrącając jakieś nastolatki, które zmierzyły mnie niezbyt przyjemnym spojrzeniem. Niestety coś takiego jest już normalnością. Wzruszyłam ramionami, tak naprawdę nie przejmując się takim stanem rzeczy.
Wzięłam jeden z czarno-żółtych, plastikowych koszyków pod rękę i ruszyłam w wędrówkę między ladami. Na pierwszy ogień poszły serowe chrupki, które razem z Alex mogłyśmy jeść bez końca. Taka mała rzecz, a przywołuje naprawdę miłe wspomnienia. Dodatkowo dołożyłam kilka paczek misiowatych żelków.
- Olivia?
Myślałam, że padnę. Z trudem powstrzymałam krzyk, który sam cisnął się na usta po rozpoznaniu osoby, która miała czelność je wypowiedzieć.
- Coś chcesz? - zapytałam przez zaciśnięte zęby, spoglądając na nią z pogardą. Jej blond włosy były rozsypane na ramionach, a oczy spoglądały gdzieś w kąt, byle tylko nie na mnie.
- Chciałam... Cię przeprosić - wydusiła z siebie jednym tchem.
- Serio? Niby z jakiej racji miałabym uwierzyć w ich szczerość? - powiedziałam z przekąsem, chociaż w głębi duszy chciałam przebaczyć tej dziewczynie pomimo tego, co nam zrobiła. - Wiesz, ile przez Ciebie wycierpiałam?
- Proszę... Przepraszam za to wszystko... - pisnęła nerwowo, mocno zaciskając powieki w oczekiwaniu na moją odpowiedź. Wzięłam głęboki wdech, przesuwając wzrokiem po twarzy blondynki. Jakiś starzy pan przeszedł obok nas, prowadząc u boku prawdopodobnie swoją żonę. Przygryzłam wargę, zastanawiając się, czy nasza daleko przyszłość z Marco będzie wyglądać podobnie. Będziemy szczęśliwi. Razem.
- Nie mogę Ci tego teraz wybaczyć. Nie potrafię - westchnęłam, dopiero po dłuższej chwili dostrzegając lekko okrągły brzuszek, który już dość wyraźnie rysował się pod kurtką. Wstrzymałam oddech, spoglądając na nią z lekkim przestrachem.
- To... Znalazłam kogoś. Felixa - dodała cichcem, jakby bojąc się mojej reakcji. Nie mogłam w to uwierzyć. A może naprawdę się zmienił? Dla niej? Zdusiłam w zarodku kąśliwy uśmiech, który zaczął wykwitać na twarzy. Niby co ja miałam jej teraz powiedzieć? Caroline, ogarnij się. To nie jest facet dla ciebie. Rzuć go, zanim zrobi krzywdę tobie i dziecku! Nie zamierzałam dawać jej żadnych rad. Sama musi zadecydować. Zdobyłam się tylko na krótkie skinięcie głową i niemrawy uśmiech. Odeszłam powoli w drugą stronę, próbując nie odwracać głowy do tyłu, by spojrzeć na nią po raz ostatni. Rękawami kurtki potarłam zaróżowione policzki. Drżącymi rękoma chwyciłam tubkę mleka skondensowanego, próbując przy tym nie upuścić tego na podłogę. Kiedy miałam już wszystko, co było mi potrzebne na naszą sylwestrową domówkę, podeszłam do kasy i zapłaciłam za całość, chcąc jak najszybciej stąd wyjść.
Grudniowe powietrze zadziałało na mnie kojąco. Ta nagła skrucha dziewczyny była dla mnie na tyle dziwna, iż nie pozwoliłam wprowadzić siebie w błąd. Nie miałam pewności, że robi to z czystego serca. I niby dlaczego właśnie teraz chciała aż tak bardzo przepraszać za to, co zrobiła? Czując łzy gromadzące się w kącikach oczu, dotarłam do samochodu, prawie biegnąc. Chociaż na tych wysokich obcasach to nie lada wyzwanie. Już dość napłakałam się przez tą blondynkę! Trzasnęłam drzwiami, opierając czoło o skórzaną kierownicę. Nie chciałam w to wierzyć, ale każdy, nawet najgorszy człowiek, ma prawo do szczęścia.
---------------------------------------------
Przepraszam was za taką długość tego rozdziału, ale i tak pisałam go dwa tygodnie. Więc i tak jestem dumna, że go wam oddaję. Chyba nie spodziewaliście się akurat takiego zwrotu akcji, co? :) Bynajmniej życzę wam, aby ten rok był o wiele lepszy od poprzedniego i obfitował w więcej zwycięstw naszych chłopaków! Trochę spóźnione te życzenia, ale to nic. Tymczasem zapraszam was na bloga : http://solider-mitch-langerak-bvb.blogspot.com <---- którego piszę z inną pisarką! :D
No to się porobiło. Jestem pewna, że zareagowałabym tak samo jak Olivia. Masz talent :) Zapraszam: http://before-i-leave-from-here.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmaraton filowy... bardzo ciekawa propozycja :) rozdział mi się podoba, zapraszam do mnie ;) http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńMyślałam, że będą spędzać tego Sylwestra razem albo że Marco przynajmniej zabierze Olivię do Miami... Szkoda, ale mam wrażenie, że zrobiłaś to w jakimś konkretnym celu. Faktycznie, nie spodziewałam się tak skruszonej Carolin i w sumie jestem ciekawa, co będzie dalej. Wracaj szybko z następnym rozdziałem :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
www.dont-be-afraid-of-love.blogspot.com
Maraton filmowy ^^ xD Rozdział bardzo ciekawy xD Czekam nn Pozdro, Jagooda ;*
OdpowiedzUsuńKocham cię!
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej zaczynam również kochać, to wspaniałe opowiadanie!
Mam nadzieje, że następny rozdział kochana dodasz o wiele szybciej i nie każesz mi tyle czekać.
Cóż... co do rozdziału, to miałam nadzieje, że Olivia spędzi go z Marco i będzie tak romantycznie, a tu nie.. Marco w Miami, a Olivia w Niemczech.. Ehh... Mam jednak nadzieje, że jak Marco już wróci to może zaplanuje coś romantycznego i zrekompensuje Olivii, że nie było go na Sylwestrze.
Mam jednak nadzieje, że maraton filmowy jak najbardziej wypali..
Cóż... wszystko byłoby okej gdy nie Carolinie.. Co ona tam robiła? I chciała przeprosić? Nie, wiem czy wierzyć jej czy też nie, ale można naprawdę zrozumiała, co zrobiła i postanowiła się zmienić? Mam nadzieje, że tak, bo nie chcę naprawdę jej w życiu Marco i Oliwii.
Także czekam na 32!
Pozdrawiam! :)
Super :).Zapraszam do mnie miśki !!
OdpowiedzUsuń